piątek, 19 kwietnia 2019

Korfu i Wielkanoc na wyspie!

Ten niewielki obszar jednej z jońskich wysp należących do Grecji wabi okazałą zielenią i ogromem urokliwych drzewek oliwnych. W końcu aż 65% powierzchni wyspy wypełniają użytki rolne, z czego 55% to właśnie uprawy oliwek, których drzewa skrywają w konarach ogromne siatki przygotowane, by łapać owoce spadające z drzew. 

Do jednej z największych imprez na wyspie należą obchody związane z okresem wielkanocnym. Liczne parady, orkiestry, chórzyści, ci mali i nieco starsi, sztuczne ognie i wielkie tłuczenie dzbanów na głównym placu stolicy wyspy, Korfu. 








Tak naprawdę, w każdej, nawet najmniejszej miejscowości można dostrzec aktywność społeczną związaną z tym wielkanocnym obrządkiem, ale to stolica przyciąga rzesze ludzi z całego świata. Widok to osobliwy. Wszędzie słychać donośne śpiewy. Dzieci z koszyczkami barwnych kwiatów wesoło maszerują w procesyjnym tłumie. Waltornie i trąbki kroczących orkiestr połyskują w słońcu, a chóralne śpiewy potęgują doniosłość tych chwil. W Wielką Sobotę około godziny 11.00 następuje zbiorowe bicie dzbanów z wodą, którego celem jest zmyć nieczystości ziemi, pozbyć się wszelkich nieszczęść a przywołać to, co najlepsze. Czerwone, różnych rozmiarów dzbany wyrzucane z okien pobliskich kamienic i na środku głównego placu, tuż pod stopami innych uczestników świętowania. Na pamiątkę zabiera się drobne kawałki rozrzuconych skorupek. Później wielkie biesiadowanie w okolicznych kawiarniach i restauracjach, w których miejsca bywają zarezerwowane na długo przed obchodami.









Już wczesną wiosną kwiaty barwami tęczy i wonnym zapachem dekorują okoliczne ogrody, tarasy, balkony i pola. Wabią motyle i ptaki, a nocą migoczą świetlikami, niczym gwiazdy ściągnięte na ziemię.


Korfu to wyspa skąpana w zieleni i otulona kołderką z chmur. Górzysta, miejscami stroma, zaczepna, pełna wstążek z doprawdy kusych dróg. W zatokach pomiędzy klifami zacina wesoło wiatr. A w gęstwinie, gdzieś między drzewami nieustanie wyśpiewuje, najmilszą dla ucha muzykę, niejeden ptak.

Wyspa stanowczo odbiega od klasycznego, pocztówkowego wizerunku Grecji, w kolorach bieli i błękitu. Bliżej jej do stonowanych odcieni włoskiego klimatu. Zapewne dlatego, że teren ten niegdyś należał do Republiki Weneckiej. Mimo to, wyspa od zawsze stanowiła centrum greckiej kultury i sztuki z literaturą, malarstwem i muzyką na czele. Zwłaszcza ta ostatnia znacząco wpisała się w historię wyspy. To właśnie na Korfu powstało wiele muzycznych inicjatyw, chórów, związków muzycznych, zespołów, jak choćby pochodzący z Lefkimi Związek Artystów i Muzyków, a także szkół, takich jak słynny Odeon — znana w całej Grecji szkoła muzyczna.

Wśród wielbicieli Korfu wymienia się Dionisiosa Solomosa, narodowego wieszcza greckiego a przede wszystkim autora słów do hymnu Grecji oraz Geralda Durrella, pisarza i zoologa, autora m.in. powieści „Moja rodzina i inne zwierzęta”. W wyspie zakochała się sama cesarzowa austriacka Elżbieta I - Sissi, której okazały pałac wraz z ogrodami - Achillon, udostępnionyo zwierzającym.

Stolicą wyspy jest miasto Korfu, po grecku nazywane Kerkirą.
Najstarszym zabytkiem jest klasztor Moni Theotokou, którego historia sięga XIII wieku. Uliczki starego miasta Campiello, pozwala przenieść się do czasów weneckich, za których sprawą powstały. Wąskie, gdzie balkoniki niemal wcinają się w okna przeciwległych domów, z okiennicami w kolorach zieleni, czerwieni i blue. Wielkością zachwyca pałac św. Michała i Jerzego tuż przy promenadzie. Nowa i Stara Twierdza przyciągają masę turystów. Zwłaszcza ta druga, umiejscowiona na cyplu wysuniętym w stronę morza, z latarnią na samym jej szczycie. Widok stąd doprawdy jest imponujący.












 Klasztor Vlacherna znajdujący się bliziutko stolicy, to z całą pewnością jeden z najważniejszych symboli wyspy. 



Bielą połyskuje w słońcu na błękitnej tafli morza. Dojście do niego przewidziano pomostem od strony malutkiego portu. Koty wylegują się na jego dzwonnicy, niczym opiekunowie spokoju i wiary.
Do najciekawszych należą także okolice Sidari, głównie ze względu na znajdujący się tam Canal d’Amur (Kanał Miłości), tworzący przesmyk pomiędzy klifami, którego przepłyniecie, zwiastuje miłość na wielki. Jego piaskowe klify zjawiskowo, plisami schodzą do morza, zdobiąc tutejszy brzeg.
Na zachodzie wyspy złotym piaskiem pysznią się plaże. Długie z łagodnym zejściem do morza. Jedynie dojazd do nich bywa nie lada wyprawą. Wąskie uliczki niemal pionowo prowadzą w dół wyspy.






Zjeżdżając na południe zachodnim wybrzeżem nie można pominąć sztucznie utworzonego jeziora Korission. To miejsce stworzone nie tylko z myślą o ornitologach. Obserwacyjne budki, z których można podziwiać ptaki, zwłaszcza flamingi, pozwolą oderwać się od zgiełku miasta. Można tu też spotkać żółwie morskie Caretta Caretta. Okoliczna plaża zaimponuje koneserom słonecznego wypoczynku, a wysokie wydmy, usypane w charakterystyczny, plisowany sposób, zaskoczą wielu.
Lefkimi to duże miasto już na południu wyspy. Tutejszy urokliwy kanał i most łączący jego brzegi zapewniają iście romantyczną atmosferę. W pobliżu cumują kolorowe łódki, a pobliskie kafejki tętnią życiem, od rana serwując specjały wyspy i wyśmienite frappe.
Do Kavs zmierzajcie, jeśli życie nocne i ogniska na plażach będą tym, co fascynaci podróży i wypoczynku lubią najbardziej.

Z kuchennych specjałów koniecznie należy sięgnąć do dań z ryb i owoców morza, takich jak barbounia (brzany) i kalamarakia (czyli ośmiornice). Rodzime wina, piwa, likiery z kumkwatów czy znana powszechnie Metaxa, nieustannie wyrabiana z winogron dojrzewających w greckim słońcu, smakują wyśmienicie, zwłaszcza o zachodzie słońca. W południe warto sączyć przez słomkę frappe, schodzoną i zmiksowaną kawę. I przegryzać grecką sałatkę z oliwkami. Żądnym podróży polecam wyprawy na okoliczne wyspy i do Albanii. To w końcu Grecja. Tu nie można się nudzić.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz