środa, 30 stycznia 2019

Lanzarote i diabeł mówi dobranoc.

Lanzarote, czyli złamana strzała. Podobno wyspę zdobyto pokojowo, symbolicznie łamiąc jedną ze strzał.
Księżycowy krajobraz wyspy na długo pozostaje w pamięci a wyobrażenie grożących wybuchem wulkanów, napawa lękiem. Mimo to Lanzarote zachwyca, intryguje i zaprasza w podziemia, niczym do Hadesu, choć tu to diabeł wita i mówi dobranoc.


Wiatr wieje tu bezustannie. Silny, natrętny i przenikliwy. Mimo ogromu słońca i nieustannie panującej wiosny, on smaga i przeszywa człowieka.
Wyspa sprawia wrażenie dziewiczej i bardzo orientalnej. Jest wyraźnie zbliżona do kontynentu afrykańskiego, z suchym, pustynnym klimatem i ubogą roślinnością. Chmury deszczowe dosłownie przelatują nad Lanzarote na wysokości 1000 m, rzadko przynosząc opady deszczu. Zima tu nie występuje, ponieważ to wiosna i lato przejęły wyspę.

Mimo tak trudnych warunków człowiek pozostał na wyspie i wykorzystał jej wszelkie atuty, czyniąc sobie ziemię poddaną. Uprawia się tu aloes, agawę, oliwki, daktyle i przede wszystkim winorośl. A słynne lanzaroteńskie winnice, to absolutnie niezwykły widok. Czarne od zastygłej lawy i popiołu wulkanicznego pola, ozdobione są osobliwymi dołki. Każdy mierzy około 4m szerokości i sięga 2m pod powierzchnię ziemi, gdzie znajduje się żyzna gleba. W dołkach rośnie winorośl, a każda okalana murkiem, którego grzbiet znajduje się po północnej jej stronie, chroniąc roślinę od wiatru. Porowata powierzchnia popiołu wulkanicznego pełni funkcję nawadniającą, absorbując wodę.


A powulkanicznej lawy tu nie brakuje. Zajmuje 1/4 powierzchni wyspy. Wulkany są wizytówką wyspy. Ich ilość przyprawia o zawrót głowy. Na terenie samego Parku Narodowego Timanfaya znajduje się ich aż 25. Na całej wyspie zaś jest 110 wulkanów i 300 kraterów. Na szczęście, aktywność wulkaniczną odnotowuje się tylko na terenie Parku Narodowego. Podróż tamtejszym szlakiem, wyznaczonym przez zastygłą już lawę, gwarantuje niezwykłe, często wręcz przytłaczające obrazy. Ogrom zniszczenia, jakie dokonała tu matka natura, jest niewyobrażalny. Formacje zastygłej lawy układają się w rzeźby, jedną z nich stanowi Płaszcz Madonny, charakterystyczny słup wulkaniczny.
Ostatni wybuch wulkanu miał miejsce w 1824 roku.

Erupcje zmieniły całkowicie wyspę. W roku 1730 nastąpiła pierwsza z nich i trwała aż 6 lat. Dym, ogień i popiół definiowały wówczas Lanzarote. Lawa zalała 178 km2 powierzchni. Zniszczeniu uległo 14 wiosek. Sześcioletnia erupcja została włączona do największego światowego kataklizmu. Na szczęście, ofiar w ludziach nie było, ziemia trzaskami uprzedziła o zamiarach wulkanu, na co uwagę zwrócili rolnicy i powiadomili odpowiednie służby. Ludność ewakuowano. Jedyna miejscowość, która ocalała to Yaiza, i z tym związana jest legenda, jakoby lawa zatrzymała się przed krzyżem wbitym w ziemię przez księdza urzędującego w parafii. Faktem jest, że lawa zatrzymała się tuż przed wioską.


Na terenie parku nadal istnieją tereny geotermiczne, punkty, w których na różnej głębokości odnotowuje się wysokie temperatury i aktywność wulkaniczną.
Nic dziwnego, że symbolem parku jest sam diabeł.

Lanzarote to płaska wyspa. Jej najwyższy punkt, Pena del Chache mierzy zaledwie 671 mnpm, co czyni ją najniższą z Wysp Kanaryjskich.

To, co na wyspie zobaczyć należy, to wspomniany krajobraz w Parku Narodowego Timanfaya oraz zorganizowane widowiskowe eksperymenty, zwłaszcza eksperyment ziemi, ognia i wody — efekt sztucznych gejzerów.

Do równie widowiskowych należą groty Jameos del Agua, w których za sprawą artysty Césarego Manrique zorganizowano restaurację i salę koncertową. Wyjątkowy klimat miejsca podkreślają malutkie białe kraby albinosy, zdobiące dno tamtejszego jeziorka. Sam Césary Manrique to znany artysta pochodzący z wyspy. Odpowiada za turystyczny i artystyczny rozkwit wyspy. To dzięki niemu podtrzymano tradycyjną architekturę Lanzarote, stawiając barierę dla wszelkich nowoczesnych i hotelowych ingerencji. Na podstawie jego biografii powstał głośny film Pedro Almodóvara „Przerwane objęcia”. Manrike tworzył sztukę abstrakcją, za której sprawą rozsławił wyspę.
Charakterystyczna zabudowa Lanzarote to bielone domy. Te znajdujące się u wybrzeża cechują niebieskie wykończenia okiennic i drzwi. Domy znajdujące się w centrum wyspy zdobią zielone akcenty. Kominy domostw budowano w stylu portugalskim lub arabsko-mauretańskim.

Na wyspie znajdują się Salinas del Janubio stworzone z myślą odparowywania soli z wody morskiej, istotnego konserwantu żywności, w tym słynnego kanaryjskiego sera.
Mancha Blanca, co znaczy biała plama, niewielka, acz urokliwa miejscowość z kościółkiem pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej, patronki wulkanów i wyspy. Według legendy płynąca na miasteczko lawa zatrzymała się tuż przed nim, a to za sprawa obietnicy ze strony lokalnej ludności, iż wybudują kościół, jeśli tylko miasteczko przetrwa wulkaniczne szaleństwo.

Główne miasto i jednocześnie stolica wyspy to Arrecife. Dawniej tę funkcję pełniło miasto Teguise, które stolicą wyspy Lanzarote było do 1852 roku. Szlachecką przeszłość Teguise podkreśla architektura, stare klasztory oraz pałace.

Smaki Lanzarote to przede wszystkim wino, słodkawa malvasia oraz likier guarapo, produkowany z dzikich daktyli. Mawia się o nim „kobieca viagra”, serwuje z bitą śmietaną i cynamonem. Słodki i wyśmienity.
Owoce opuncji wykorzystuje się do produkcji dżemów, idealnych jako dodatek do serwów, oraz jako produkt, z którego robi się nalewki. Gofio, znana mąka kanaryjska z ziarna prażonej, a potem mielonej pszenicy. Stąd też wiele wiatraków na wyspie.

Plaże tu ciemne, żwirowe z kamienistym zejściem do morza, okalane klifami. Jasny piasek występuje rzadko i głównie nawiewa go wiatr znad Sahary. Do najpiękniejszych należy Playa de Papagayo ze swym jasnym piaskiem i płytkim brzegiem.

Mirador del Rio, punk widokowy z tarasem nad przepaścią, z którego przed laty wypatrywano piratów.
Intensywnie zielone jezioro Charco de los Clicos. Żyjące tam algi nadają mu tak wyjątkowy kolor.
Cueva de los Verdes, fragment 50-kilometrowego tunelu, jaki utworzyła zastygła lawa, którym naprawdę warto odbyć spacer.
Wyspa epatuje tajemnicą. Ma charakter. Jest silna i piękna. Dostarcza moc wrażeń, o barwie ciemnej jak zastygła lawa. I choć tu diabeł mawia dobranoc, z przyjemnością spędza się każdy dzień.

Smaczki wyspy:
Sosy mojo rojo i mojo verde, charakterystyczne dla archipelagu kanaryjskiego.
Likier daktylowy, z palmy daktylowej, gwarapa. Pyszny, słodki, serwowany z bitą śmietaną i cynamonem. 

Jameos del Agua, tunel powstały we wnętrzu jednego z najdłuższych wulkanicznych tuneli świata powstałego w wyniku erupcji wulkanu de la Corona. Znajduje się tam jeziorko pełne ślepych, białych, malutkich krabów. Ich obecność prawdopodobnie zawdzięczamy lawie, jaka wypłynęła z wulkanu.

Roślinność: Tabaiba - krzewostan królujący na wyspie, oprócz tego palmy daktylowe, wysokie, strzeliste z pierzastym liściem.





































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz